Ładnebebe lody bardzo lubi i sobie ich nie żałuje. Nasze dzieci też je jedzą - zwłaszcza, że pogoda sprzyja. Lody kręcimy w specjalnej maszynce bądź zamrażamy w kubeczkach (miks soku porzeczkowego z jogurtem - pycha!). Kupujemy sorbety... Po prostu: mniam!
Nic więc dziwnego, że z miłą chęcią przystąpiłyśmy do testu nakładek na lody NoDrip. Nakładki pochodzą ze Szwecji i, jak na produkt skandynawski przystało, wyróżniają się miłą prostotą jeśli chodzi o wzór.
NoDrip to nic innego, jak plastikowe nakładki w kształcie miseczki z wykrojonym otworem na patyk na lody. Przed podaniem dziecku loda, nasuwamy na patyczek nakładkę i to, co skapuje z rozpuszczającego się loda, zatrzymuje się w miseczce.
Najpierw nakładkę przetestowałam na małej Jagódce (13 miesięcy), która przeżywa swój pierwszy sezon lodowy. Tu się okazało, że wiek testerki został źle dobrany do obiektu testu - nakładka przyda się takiemu maluchowi, który potrafi już loda otrzymać w pionie. Jeśli nim macha, rzuca i stuka, nakładka nie zdaje się na nic!
A więc NoDrip przeszło na Tadzia (prawie 2 lata), i tu okazała się być strzałem w 10. Tadzio zazwyczaj z jedzenia lodów wychodzi cały lepki - je powoli, lody rozpuszczają się i kapią... Tym razem był autentycznie nieruszony. W dodatku nakładka jest kompaktowa i - ku mojemu zaskoczeniu - w ogóle Tadziowi nie przeszkadzała. Zdała egzamin w 100%, mam ją więc na stałe w torebce, bo nie zajmuje miejsca, a nigdy nie wiadomo, kiedy przydarzą nam się słodkie chwile...
Z góry założyłam, że NoDrip przyda się przy małych dzieciach. Ale o nakładkę dopomniała się także Mila (4 lata), która także zakapuje się lodami, chociaż potrafi je pochłaniać bardzo sprawnie. Bo NoDrip może posłużyć także starszakom, a nawet dzieciom wczesnoszkolnym, małym amatorom lodów, których nie chcemy poganiać : jedz, bo ci kapie! (Przyznam, ze przydałby się także mi...)
A więc NoDrip przeszło na Tadzia (prawie 2 lata), i tu okazała się być strzałem w 10. Tadzio zazwyczaj z jedzenia lodów wychodzi cały lepki - je powoli, lody rozpuszczają się i kapią... Tym razem był autentycznie nieruszony. W dodatku nakładka jest kompaktowa i - ku mojemu zaskoczeniu - w ogóle Tadziowi nie przeszkadzała. Zdała egzamin w 100%, mam ją więc na stałe w torebce, bo nie zajmuje miejsca, a nigdy nie wiadomo, kiedy przydarzą nam się słodkie chwile...
Z góry założyłam, że NoDrip przyda się przy małych dzieciach. Ale o nakładkę dopomniała się także Mila (4 lata), która także zakapuje się lodami, chociaż potrafi je pochłaniać bardzo sprawnie. Bo NoDrip może posłużyć także starszakom, a nawet dzieciom wczesnoszkolnym, małym amatorom lodów, których nie chcemy poganiać : jedz, bo ci kapie! (Przyznam, ze przydałby się także mi...)
Nakładka jest produkowana w Szwecji, z atestowanego plastiku (może mieć kontakt z jedzeniem i można ją wrzucić z niedojedzonym lodem do zamrażarki). Jest produktem w pełni bezpiecznym i bardzo wytrzymałym (przekażecie ją kiedyś swoim wnukom!). Testując, zwracałam także uwagę na rozmiar jej dziurki - okazało się, że pasuje na wszystkie patyczki, oprócz tych wypaśnych (jak w lodach Magnum).
Nakładkę można dostać w Polsce w sklepie gugu-gaga, kosztuje 9 zł. Oprócz nakładek, w gugu-gaga dostaniecie także chusty, ręcznie szyte ubranka (piękne sukienki i spódniczki tutu) a także tkaniny czy farby do materiału. Zajrzyjcie!
2 komentarze:
Podobno ponowne zamrażanie lodów zwłaszcza z dodatkiem śliny z lizania jest bardzo złym pomysłem.
Same nakładki bardzo mi się podobają, przydałyby się jeszcze pojemniczki aby zrobić domowe lody i zamrozić.
jeśli chodzi o ponowne zamrażanie - święta racja! jednak domowa praktyka.... ;-) a pojemniczki ładne i praktyczne znajdziesz w Ikei! http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/50187825
Prześlij komentarz