Sny zawsze potrafiły mnie zaskakiwać. I dzisiaj właśnie śniły mi się miniaturowe dzieci. Piękne, pachnące noworodki - tyle, że w gablocie (nie pytajcie czemu ;-)). Prawie takie jak te, które sfotografowała niedawno Catherine Leutenegger na specjalną wstawę w Genevie. Aż trudno uwierzyć, że te małe cuda to tak naprawdę lalki! Prawda?
Niesamowity efekt iluzji? Owszem. Ale Catherine chodzi o coś więcej. Jak tłumaczy autoka, "żyjemy w czasach, w których rodzice sami mogą wybrać płeć dziecka, a nawet zadecydować o innych cechach, takich jak kolor włosów. Nasuwa się więc pytanie - gdzie jest limit?". Co o tym myślicie? Czy niedługo będziemy wybierać dzieci, jak słodkie laleczki w sklepie?
A tutaj znajdziecie bardzo ciekawy wywiad z inną artystką - Rebeccą Martinez, fotografującą przypadkowych ludzi z tymi lalkami.
2 komentarze:
Nie podobają mi się :( Mówi się że noworodki to takie małe brzydalki...moja córeczka była śliczna ;) no ale te laleczki to są na prawdę brzydalki. I nie rozumiem, to są laki dla dorosłych? Po co?
myślę, że to trudniejsza sprawa. z jednej strony są kobiety, które je robią z tęsknoty do dzieci, z drugiej strony są artystki, które poprzez nie pokazują szaleństwo dzisiejszych czasów. na pewno warto przez moment się zastanowić, gdzie jest granica... mi też się nie podobają, ale nie dlatego, że są brzydkie - dla mnie są zbyt prawdziwe, przerażające, spać nie dają...
Prześlij komentarz