Ostatnio coś mamy słabość do zwierzaków. Nasze maluchy też są na etapie fascynacji wszystkim co dzikie i nieujarzmione. Chcą aby wkółko czytać im "Od stóp do głów" , a słowo niedźwiedź jest dumnie wypowiadane kilkadziesiąt razy dziennie. Dlatego pomyślałam sobie, że taki płaszczyk znacznie ułatwiłby męki codziennego ubierania w warstwy...
Wprawdzie dinozaury w naszym słowniku to nosorożce, ale cierpliwie uczymy się i tego słowa. Z całą pewnością pomocny nam w tym jest ten kubeczek. Mamy ambicje za dni kilka nauczyć się wszystkich tych trudnych słów na nim napisanych. A póki co... nie pogardziłybyśmy płaszczykiem "nosorożcowym":
Jest też lis, który wprawdzie bardziej swojski, ale nadal pozostaje nieujarzmiony i dziki, niemal egzotyczny, nawet w wielkomiejskiej dżungli
Wszystkie płaszczyki uszyte są z niesamowitą dziecięcą fantazją przez Molly's z Texasu. Więcej o niej poczytacie tutaj. A w skrócie: mając dość pracy w przemyśle odzieżowym, pędzenia za trendami postawiła na "slow art" i "slow design", czyli prostotę i ponadczasowość. Istotne jest dla niej jest to, aby ubrania mówiły o osobie noszącej, aby były szyte na miarę konkretnych osbowości. Przy modzie dziecięcej wydaje się to być szczególnie pociągającą koncepcją. Poza tym bardzo ważny jest dla niej odpowiedni dobór jakościowych tkanin i dbałość o szczegóły. Patrząc na te projekty nie mamy wątpliwości, że są dopracowane w każdym calu
Lew oczywiście również zrobiłby furorę u nas w domu i myślę, że miałabym problem aby namówić córkę do zdjęcia go z siebie. A tak szczerze, to dzieci dziećmi, ale my mamy totalnie oszalałyśmy na punkcie tych płaszczyków i zakochane po uszy w nich jesteśmy... oczywiście po lisie uszy!
Do kupienia tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz